Pół roku minęło...
W czerwcu tego roku po raz pierwszy zetknąłem się z drużyną Franciszkańskiego Klubu Sportowego – Rychwałd. Zobaczyłem wielki zapał, wielką chęć zrobienia czegoś fajnego w Rychwałdzie. Po latach pustki sportowej w Rychwałdzie wreszcie coś drgnęło. Jest klub, jest pełna zapału młodzież, są kibice, jest zainteresowanie ludzi.
Pół roku minęło...
W czerwcu tego roku po raz pierwszy zetknąłem się z drużyną Franciszkańskiego Klubu Sportowego – Rychwałd. Było to na finałach turnieju Bosco Cup w Wapiennicy. Zobaczyłem wielki zapał, wielką chęć zrobienia czegoś fajnego w Rychwałdzie. Zwycięstwo w turnieju było wielkim przeżyciem dla chłopaków a także dla nas – opiekujących się drużyną i dla licznie zgromadzonych kibiców.
Postanowiliśmy zrobić kolejny krok w przód i zgłosić drużynę do rozgrywek okręgowej ligi juniorów młodszych w Bielsku Białej. Rozpoczęliśmy regularne treningi, sponsorzy dostarczyli sprzęt i z niecierpliwością czekaliśmy na rozpoczynający się sezon. Były obawy, że będzie bardzo ciężko w tej lidze, gdyż zespoły, które w niej występują są bardzo mocne. Zawodnicy z klubów takich jak Rekord Bielsko Biała, czy Podbeskidzie Bielsko Biała chodzą do szkół sportowych trenując codziennie od kilku lat. Postanowiliśmy jednak podjąć wyzwanie. W pierwszym meczu minimalnie przegraliśmy z Rekordem 1-2 i zobaczyliśmy, że z każdym można podjąć walkę. Systematycznie gromadziliśmy punkty i pewnym momencie znaleźliśmy się na trzecim miejscu w tabeli. Wtedy to wyznaczyliśmy sobie z drużyną cel, aby utrzymać to trzecie miejsce do końca rundy jesiennej. I tu nagle w tym momencie przyszły dwie niespodziewane porażki z drużynami teoretycznie słabszymi. Wtedy to chłopcy zrozumieli, że w sporcie nie wolno nikogo lekceważyć, że każdego przeciwnika należy szanować. Końcówka rundy jesiennej to trzy zwycięstwa z rzędu i pewne trzecie miejsce na koniec rundy. Cel został zrealizowany.
Ogólnie na 12 meczy 5 wygraliśmy, 2 zremisowaliśmy i 5 przegraliśmy. Nasz stosunek bramek to 26-22.
Następne mecze dopiero pod koniec marca, ale my nie zapadamy w zimowy sen. Cały czas trenujemy dwa razy w tygodniu na „Orliku” w Łękawicy oraz na hali w Gilowicach. Oprócz tego dwa razy w miesiącu mamy spotkania, na których rozmawiamy o taktyce, oglądamy filmy o tematyce sportowej itp. Wraz z trenerem Tadeuszem Barcikiem oraz prezesem klubu Wacławem Oleś staramy się, aby młodzież spędzała czas w sposób zorganizowany, aby poprzez sport wychowywać, uczyć zasad fair- play. Bardzo budującym jest to, że na meczach pojawia się coraz więcej kibiców, którzy doceniają prace i wysiłek młodych piłkarzy.
Po latach pustki sportowej w Rychwałdzie wreszcie coś drgnęło. Jest klub, jest pełna zapału młodzież, są kibice, jest zainteresowanie ludzi. Brakuje tylko własnego boiska, ale jest szansa i nadzieja, że i boisko też powstanie.
Ze sportowym pozdrowieniem
Piotr Jaroszek